jareks23 jareks23
381
BLOG

Polska nie powinna kupować rosyjskiego gazu

jareks23 jareks23 Polityka Obserwuj notkę 27

W Salonie24 pojawiło się sporo tekstów o Nord Stream 2 i rosyjskim gazie, a przy okazji komentarze na ten temat. Roztrząsana jest zasadność ekonomiczna tego gazociągu, jak i to, czy zagraża to bezpieczeństwu energetycznemu Ukrainy i Europy Środkowo-Wschodniej. Inni podnoszą argumenty, że Rosja stosuje gaz jako broń w wojnie hybrydowej z Europą i co do tego wszyscy jasno myślący, nie mają wątpliwości.

Ja zadaję pytanie zasadnicze, czy Polska powinna w ogóle kupować rosyjski gaz. Dotyczy to również ropy.

W przypadku, kiedy:

  1. ten gaz jest drogi,

  2. jesteśmy (byliśmy) co jakiś czas szantażowani, że może być zakręcony,

  3. za uzyskane pieniądze Rosja zbroi się na potęgę.

Oczywiście zdaję sobie sprawę, że mamy określoną strukturę zużycia określonych nośników energii, ale przez 25 lat nie zrobiliśmy prawie nic, żeby to zmienić. Wręcz przeciwnie Państwo Polskie nastręczało przez te lata do większego zużycia gazu. Mam tu na myśli promowanie LPG do samochodów osobowych (największe zużycie w Europie), do ogrzewania domków jednorodzinnych oraz małych kotłowni w miejscowościach, gdzie nie ma elektrociepłowni. Bo przecież niższe podatki na LPG i dotacje unijne na czystsze paliwo, to propagowanie tego właśnie paliwa.

Jakoś dziwnie się składa, że przez 25 lat naszej wolności, mimo mówienia o naszym uzależnieniu się od gazu rosyjskiego, cały czas było promowane używania gazu, mimo że Polska na węglu stoi. Nawet nic nie robiono, żeby ten monopol zmniejszyć. Kolejne próby kończyły się niczym, przypomnę projekt budowy gazociągu z Norwegii, który to projekt zniweczył rząd Millera. Dopiero krótkie rządu PiS w latach 2005-2007 dały nam nowy projekt gazoportu w Świnoujściu, który był długo sabotowany przez PO, ale wreszcie się udało. Mamy gazoport, który może rocznie przerabiać 5 mld m3, co czyni to ok. 1/3 naszego zużycia, 1/3 to nasze wydobycie, kolejne 1/3 to import z Rosji.

Powstaje pytanie, czy nie możemy zmniejszyć naszego zużycia do tych 10 mld (jakieś zużycie musi być, ponieważ przemysł chemiczny podobno nie może obejść się bez gazu), czy musimy jednak szukać dodatkowych 5 mld. Czy import z Norwegii, a może rozbudowa gazoportu? Może odgazowywać węgiel? W dzisiejszym świecie istnieje wiele możliwości, tylko muszą być chęci i jasno postawiony strategiczny cel.

Wracam teraz do podstawowego pytania, czy powinniśmy kupować rosyjski gaz i kręcić sobie sznur na szyję, czy w ogóle zrezygnować z niego. Czy mamy taką możliwość?

Oczywiście rosyjscy lobbyści i pożyteczni idioci będą mnie odsądzać od czci i wiary, że to rusofobia i głupota, ale ja obstaję przy swoim – wcale nie musimy kupować rosyjskiego gazu.

Powiem więcej, nie powinniśmy, bo dofinansowujemy rosyjskie zbrojenia, które mogą być użyte przeciwko nam. Lepeij chyba palić chrustem, niż dawać kasę na zbrojenia zamordystom.

Nasze zakupy rosyjskiego gazu nie są duże (ok. 10 razy mniej niż Niemcy) i ktoś powie, że to bufonada i Rosja się tym nie będzie przejmowała, ale gdy podsumujemy do tego  gaz sprzedawany  na Ukrainę, Węgry, na Czechy i Słowację, to już się robi okrągła sumka. Zresztą każdy dolar dla Putina liczy się na wagę kolejnych iskanderów.

Obecny polski rząd idzie właśnie w tym kierunku i dlatego jest tak wściekle atakowany, bo pamiętamy, jak to Pawlak kupował (Tusk wyrażał milczący akcept) najdroższy gaz w Europie i wtedy był chwalony. Tusk zdobył dobrze płatne i prestiżowe stanowisko. A co ma z tego Pawlak? Żeby chociaż do jakiejś rady nadzorczej spółki córki Gazpromu?

Pochwały na salonach europejskich niestety kosztują drogo, tak jak i stanowiska, a płacą za to wszystko obywatele.

jareks23
O mnie jareks23

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka